Chłopcy Wenty, czyli nasza najbardziej niedoceniana polska drużyna


Boom, jaki zapanował na siatkówkę w Polsce kilka lat temu trwa nadal. Każdy sukces wydaje się nawet konsumowany i rozpowszechniany ponad miarę. Przecież przy takich nakładach i zaangażowaniu władz, złoto ME w Turcji powinno zostać odebrane jako coś zupełnie naturalnego. Polski kibic czasem patrzy na poczynania naszych siatkarzy przez troszeczkę zaróżowione okulary. Nie dostrzega, że w naszym kraju jest też inna ekipa, która w sporcie zespołowym osiąga podobne sukcesy i zasługuje na wielki szacunek. Mam tu na myśli piłkarzy ręcznych i ich trenera Bogdana Wentę. Dwa medale MŚ, 4 miejsce podczas ME 2010 i piąta lokata na olimpiadzie w Pekinie. To chyba wystarczająca rekomendacja. Przyznam szczerze, że wystarczyło mi obejrzeć jeden mecz tych chłopaków, aby nabrać do nich wielkiego szacunku i to bez względu na wynik. Ich determinacja i zaangażowanie naprawdę może zrobić wrażenie. Oglądając ich grę podczas ME w Austrii w 2010 roku byłem pełen podziwu. Ekipa Bogdana Wenty szła jak burza, pokonując kolejnych rywali w dobrym stylu. Niepowodzenia przyszły dopiero w półfinale z Chorwacją przy wydatnej pomocy pary arbitrów z Norwegii. Tak rozbita psychicznie drużyna potem nie dała rady w meczu o trzecie miejsce solidnej drużynie Islandii. Naprawdę żal było patrzeć na smutne miny naszych szczypiornistów. Swoją postawą zasłużyli bez wątpienia na złoto. Ich determinacja podczas gry jest niespotykana. Niejednokrotnie decydują się grać na własną prośbę, aby tylko pomóc drużynie. Dobrym przykładem jest osoba Michała Jureckiego. Popularny `Dzidziuś` grał w tym turnieju z kontuzją. Każdy widział chyba jak wyglądała jego twarz. Jak gladiatora po zejściu z areny. Podkreślając poziom sportowy naszych szczypiornistów, należy dodać, że w przeważającej większości grają w Bundeslidze uważanej za najlepszą ligę świata. Co więcej są zawodnikami czołowych klubów i odgrywają tam kluczowe role. Każdy kibic piłki ręcznej jednym tchem wymieni nazwiska Bieleckiego, Tkaczyka, Jurasika, czy braci Lijewskich. To jedni z najlepszych na swoich pozycjach na świecie. Uporu i odporności na ból mógłby uczyć się od nich nie jeden zawodnik. Z całym szacunkiem dla Mariusza Wlazłego, jego urazy, przy obciążeniach, jakim poddawani są Jurecki i spółka są niczym. Każdy mecz to przecież wielka wojna, w której wielokrotnie w ruch idą łokcie. Tam nie ma miejsca na odpuszczanie.

Leave a Reply



Recent Comments

Szukaj

Trening piłkarza to oczywiście praca nad mięśniami nóg. a więc nad grupą zginaczy i prostowników uda. które działają na staw kolanowy. To właśnie staw kolanowy podlega największym obciążeniom podczas uprawiania tego sportu, stąd częste doniesienia o uszkodzeniach tego stawu u piłkarzy. Urazy najczęściej dotyczą łękotki. która znajduje się w przedniej części stawu kolanowego. W trakcie meczu trwa twarda walka między napastnikiem a pilnującym go obrońcą. Wślizg. element obrony, czasem kończy się urazem nogi napastnika. .